Nic śmiesznego
Bohater filmu ubierany jest w prosektorium do pogrzebu. Ubieracze rozpoznają w nim znanego reżysera filmów erotycznych. Z karteczki na palcu nogi odczytują nazwisko: to Adam Miauczyński, zredukowany przed trzema laty filmowiec. "Tfu. Nie spotkało mnie w życiu nic śmiesznego" - podsumowuje nieboszczyk w monologu wewnętrznym przeżyte 40 lat. I zaczyna wspominać wszystkie dawne, niedawne i współczesne zdarzenia, które były dla niego smutne, pechowe i nieszczęsne...